To już jedenasta książka wydana w serii "Biblioteczka kurpiowska". Autorką
tomiku "A moje serce się nie poddaje" jest Grażyna Reszka, nauczycielka języka polskiego
w wachowskiej szkole, poetka, miłośniczka Kurpiowszczyzny. Znakomity projekt graficzny książki,
skład i łamanie są zasługą renomowanej "Pracowni na Pastwiskach". Na intrygującej okładce
wykorzystano współczesną wycinankę Doroty Sobocińskiej, która nie ukrywa kurpiowskich inspiracji.
Redaktorem serii wydawniczej jest wójt Dariusz Łukaszewski. Tomik wydało Kadzidlańskie Stowarzyszenie
"Bractwo". Wydanie książki znacząco dofinansował samorząd województwa mazowieckiego. Serdecznie
dziękujemy zarządowi województwa oraz Monice i Marcinowi Żerańskim za nieocenioną pomoc. Serdecznie
gratulujemy Grażynie Reszce talentu, pięknych wierszy oraz niezwykle udanej książki.
Fragment słowa wstępnego: "Moglibyśmy czytać te wiersze z mapą, bowiem topografia
jest w tej poezji bardzo ważna. Na niewielkiej przestrzeni rozgrywa się mnogość zdarzeń. Bardziej pojemny
jest za to czas, przestrzeń zakotwiczona w świadomości. Adam Wierciński, znakomity nauczyciel akademicki,
znawca światów różnorodnych, wielbiciel natur szczerych, zwykł powtarzać, za Adolfem Rudnickim, że tyle
jesteśmy warci, ile kochamy naszych zmarłych. Otóż to. Kiedy podkreślam topografię i prymat pewnego
terytorialnego zawężenia, czynię tak nie przypadkiem. Największa literatura oprowadzała czytelnika
po ascetycznej przestrzeni. Dublin, Karaiby, Drohobycz, Praga, zaledwie znikome fragmenty globalnej
całości. Grażyna Reszka czyni podobnie. Podwórze, wszystko to co za opłotkami, kilka wsi, kurpiowska
okolica, nie więcej. A czas? Tyle, ile w pamięci, tyle, ile zapamiętanych refleksów z odległego
dzieciństwa i teraźniejszych obserwacji. Z tych podręcznych, tubylczych rekwizytów powstały wiersze
czyste, wzruszające, szczere. Kiedy wspominam o szacunku i pamiętaniu tych, którzy odeszli, próbuję
zwrócić uwagę na szlachetność tej poezji, jej etyczną elegancję i pokorę. Ceńmy poetów patrzących w
przeszłość, odtwarzających z archeologicznym zacięciem odlegle głosy, zaprzeszłe kaczeńce, cichą
obecność antenatów, stracone szanse, okruchy z rodzinnego domu. Należy koniecznie podkreślić liryczność
tych wierszy. To rzadka praktyka w dzisiejszej poezji. Liryka miłosna oraz religijna, niemal konfesyjna,
czasami przepełniona zawierzeniem, czasami zaś niepokojem, tworzą zapis szczególnie intymny, zapis
wewnętrznych zmagań, najbardziej dyskretnych rozmów, które nadają właściwy ton nie tylko poezji ale
samemu życiu. Pomiędzy lapidarnym: "I nie zaglądam Bogu do okien,/ bo się Go boję" a epifanią
do Matki Jezusa próbuje autorka pomieścić swoje duchowe bojaźnie i drżenia. Pomiędzy "Moje życie
jest przeczekiwaniem" a "tak samo kocham muzykę/ a taniec rozgrzewa moją krew" pomieściła
autorka swoją kobiecą dojrzałość, niedopowiedzianą w wierszach, tym bardziej jednak ekscytującą. Dawno
nie tworzono na Kurpiach takiej liryki."
>> Wiersz "Wciąż kocham kaczeńce"
|