To był koncert wyjątkowy. Ekstatyczny. Ognisty. Pogodny. Radosny. Z fikołkiem i bibułowym
wiankiem. Z kiercem, wycinanką i bukietem letnich kwiatów. To był koncert magiczny. Przepełniony światłem,
dobrą energią, cudownym głosem, serdecznym uśmiechem, tańcem, całusem, wdzięcznością, aplauzem, podziwem,
poezją. To był koncert dla młodych i starych. Koncert jedyny w swoim rodzaju. To był koncert nie do
zapomnienia. Koncert jak sen. Jak kwitnący ogród. Jak łąka pełna mleczy. Jak cisza na chwilę przed wielkim
deszczem. Jak wschody i zachody księżyca, po których świat trwa dalej, chociaż odrobinę inaczej. To była
Kora!!! Kora!!! Kora!!! Dziękujemy!!! Dziękujemy!!! Dziękujemy!!!
To były również sztuczne ognie, jakich nigdy dotąd nie było. Ognie idące coraz wyżej i
spadające ku zadziwionym spojrzeniom, płynące lekko, ognie tajemnicze, które są i znikają, później są raz
jeszcze, jeszcze piękniejsze, bardziej powabne, ognie jak mgnienie oka, a przecież na tyle ekscentryczne,
dzikie, pierwotne, że nasza pamięć nie jest dlań żadną przeszkodą, przeciwnie, otwiera ostanie zakamarki
i rezerwuje ostanie fragmenty, byleby tylko nie zgubić żadnego refleksu najmniejszej iskry, światła,
które zaświadcza o trwałej urodzie świata, krain rozległych i maciupeńkich, także tej rozpiętej pomiędzy
Szkwą, Orzycem a Narwią.
Dziękujemy Panu Filipowi Wilczyńskiemu, Prezesowi Rozgłośni Radiowej Radio OKO za życzliwość,
sztucznie ognie, te kolorowe kurpiowskie anioły, które wzięły już pewnie na zawsze kurpiowską ziemię pod
swoje troskliwe skrzydła.
>> Zdjęcia
|